DIONISIUS PIROWSKI

(1666 - ?)

Ta postać pewno niewiele Wam mówi, ale na tej stronie dowiecie się dużo o najstarszej zachowanej własnorecznie pisanej (i to jak pisanej) pamiątce po jednym z Pirowskich.

A żeby było ciekawiej, to informacje te zawidzięczamy praskiemu historykowi, który poswięcil tej postaci już dwie publikacje w czeskim periodyku "Historia i współczesność".


"...Hoc tempore obsequium amicos, veritas odium parit..."

(Térence, Andrienne, I,1,68)

Co po polsku znaczy ...

,,,W dzisiejszych czasach przyjaciele schlebialą nam tylko, prawda rodzi nienawiść...

modyfikowano

01-02-2004

updated


„Jste hloupí Češi” - artykuł opublikowany przez periodyk "Dějiny a současnost” – n°2/99 - AUTOR.Jiří Mikulec - Tłumaczenie wolne z czeskiego


Polski paszkwil na Czeski naród z roku 1700


tu kliknij aby dowiedzieć się czegoś więcej o Pradze i Czechach

Wsród rękopisów dawnego archiwum praskiego arcybiskupstwa, które dziś znajduje się w Głównym Narodowym Archiwum w Pradze jako oddzielna całość, znajdują się dwie interesujące kartki papieru.

Jest na nich napisany paszkwil na Czechy i ich mieszkańców, którego autorem był w roku 1700 pewien Polak odwiedzający Pragę. Tekst ów jest jednym z kilku zachowanych dokumentów nawiazujących do wydarzeń jakie przeżył w Pradze niejaki Dyonizy (Dionisus) Pirowski, nieznany, a z historycznego punktu widzenia niewiele znaczący człowiek.

Jego pisany po łacinie tekst, zaczynający się starym łacińskim przysłowiem “  Veritas odium parit ” (Prawda rodzi nienawiść) to ostra ironiczna krytyka ówczesnych Czech i ich obywateli tak jak widział je cudzoziemiec, który zaznał szeregu nieprzyjemności w trakcie swej wizyty w Pradze.

To właśnie źródło zwraca naszą uwagę na to iż obok tej “ Wielkiej Historii ”, znaczących wydarzeń będących obiektem wielu opracowań historycznych, wiele innych ciekawych acz zupełnie nieznanych bądź zapomnianych zdarzeń miało miejsce w przeszłości. Wiele z nich jednak może dać ciekawe świadectwo o tamtych czasach, ich wartościach i ówczesnym sposobie myślenia.

Ten właśnie pamflet, który obecnie znajduje się w archiwalnej teczce, został pewnego październikowego poranka roku 1700-go znaleziony na stole jednej z cel więziennych Uniwersytetu Karola w Pradze Czeskiej. W ścianie celi była wybita dziura a po więźniu ani śladu. Oględziny miejsca wskazywały na to, iż uciekinier zrobił otwór w grubym murze i następnie po sznurze sporządzonym z prześcieradeł spuścił się do ogrodu i stamtąd uciekł.

Ale zacznijmy wszystko od początku…

W drugiej połowie roku 1700-go zjawił się w Pradze 34-letni mężczyzna ubrany w czarny strój przypominający zakonny strój jezuitów lub piarystów. Był średniego wzrostu, miał czarne włosy i dość śniadą twarz. Przedstawiał się jako Dionisius Pirowski, polski kleryk, mnich grecko-katolickiego zakonu św. Bazylego Wielkiego z klasztoru w Kamieńcu Podolskim. Podole (obecnie część Ukrainy) było wtedy po ponad 20-letniej okupacji przez Imperium Otomańskie przywrócone do Unii Polsko-Litewskiej. Tenże Polak nadmieniał, że powracał właśnie z Drezna, gdzie wspólnie z generałem swego zakonu odbył wizytę na dworze króla Polski Augusta II-go.

Pobyt Pirowskiego w Pradze można prześledzić na podstawie archiwalnych zapisów* konsystorza praskiego arcybiskupstwa.

Ten właśnie urząd dnia 2-go września 1700 udzielił mu sześciotygodniowego pozwolenia na zbieranie jałmużny na odnowę jego klasztoru w Kamieńcu zniszczonego w czasie tureckiej okupacji. Jednocześnie konsystorz zwrócił się do jezuitów ze Starego Miasta aby umożliwili Pirowskiemu odprawianie w jednej z kaplic Klementinum specjalnych mszy w języku (obrządku) greckim.

Jednakże tydzień później – za sprawą jakiegoś donosu - nasz bohater trafia do więzienia pałacu arcybiskupiego . Jako powód jego uwięzienia pojawia się w dokumentach konsystorza zarzut “ vita disolutissima ” - życie rozwiązłe. Za tym określeniem kryły się głównie kontakty z kobietami a dokładniej z niewiastami, które zresztą w trakcie przesłuchań Pirowski zdecydowanie popierał. Jednakże oskarżenie o prowadzenie się w sposób nie do pogodzenia ze stanem zakonnym zrodziło znacznie poważniejsze podejrzenie o to iż nie jest on żadnym zakonnikiem lecz oszustem. O to właśnie oskarżył go jakiś student, który podróżował z nim latem po północnych Czechach. Przy konfrontacji przed konsystorzem powtarzał on Pirowskiemu, że z jego własnych ust słyszał, iż nie jest on żadnym księdzem, a pisma które ma przy sobie są fałszywe. Istotnie, patenty i poświadczenia, ktore miały potwierdzać tożsamość zakonnika, a były wśród nich pozwolenie polskiego króla na zbieranie jałmużny na klasztor, były niewiarygodne. Były to zwykłe kopie dokumentów bez żadnych pieczęci czy innych.

Członkowie praskiego konsystorza zostali postawieni przed nielada zadaniem poznania prawdy o tym więźniu. Jedną z możliwości było sprawdzenie jego wypowiedzi. Dlatego też zaczęli pisać listy na wszelkie strony.

 

* Według protokołu przesłuchań, Pirowski miał zeznać iż:

- Prawdziwę jego imię to Wojciech
- Urodzony w 1666 w wiosce Jaskólec (?) koło Łucka nad rzeką Styr (diecezja Wołyńska).
- Syn Tomasza.
- Brat matki - był jego nauczycielem retoryki gimnazjum jezuickim w Lwowie   Orein (?)... Zobacz jak wygląda protokół przesłuchania a także jego tekst łaciński i polski przekład

Karolinum - w centrum planu >

Pisali na dwór do Drezna gdzie domagali się potwierdzenia prawdziwosci dokumentu przedstawionego przez Pirowskiego. Pisali do generala zakonu Bazylianów, ktory mial powiedzieć czy istotnie podróżował z Pirowskim na dwór królewski. Ich listy skierowane były też do nuncjusza papieskiego w Wiedniu, który miał udzielić pozwolenia na spowiadanie na terenie królestwa. Wśród kopii wysłanych listów znajdujemy w sumie osiem listów, które miały pomóc wszystko wyjaśnić.

W przeciągu miesiąca doczekano się jednak tylko jednej odpowiedzi – z początkiem października nadeszła odpowiedź nuncjusza papieskiego, który napisał, że żadnemu Pirowskiemu niczego nie udzielał. To oczywiście wzmogło nieufność do Polaka, który na dodatek zachowywał się podejrzanie.

Wielokrotnie próbował uciec z więzienia św. Piotra znajdującego się na tyłach praskiego arcybiskupstwa. Konsystorz zadecydował, iż podejrzany powinien być przetrzymywany do czasu wyjaśnienia sprawy w pewniejszym miejscu. Pod koniec września zwrócono się więc z prośbą do władz uniwersytetu Karola-Ferdynanda aby Pirowskiego uwięzić w karcerze Karolinum, który jest “ melius ac solidius, quam custodia nostra ” czyli lepszy i pewniejszy niż więzienie konsystorza.

Uniwerystet wyraził stosowną zgodę, więzień został więc przetransportowany do Karolinum skąd kilka dni później .... szybko uciekł.

Wśród korespondencji konsystorza znjdujemy szybką reakcję – listy słane do władz miejskich, do wikariuszy praskiej archidiecezji, urzedów biskupich w Litomericach i Hradcu Kralowe, a także do innych biskupich konsystorzy w sąsiedztwie (do Olomouca, Vratislava, …).

 

 

Wszystkie te instytucje zostały lakonicznie powiadomione o “ przypadku Pirowskiego ” i otrzymały jego rysopis z prośbą o pomoc przy poszukiwaniu zbiega. Praski konsystorz deklarowal chęc pokrycia kosztow schwytania Polaka i jego transportu do Pragi. Jednakże obyło się bez takich wydatków – uciekiniera już nie schwytano. Ślad jego znika również w zapiskach praskiego arcybiskupstwa nie zachowała się bowiem żadna inna odpowiedź na listy, którymi to konsystorz próbował wyjaśnić tajemnicę tożsamości Dionizego Pirowskiego.

Pytanie kim naprawdę była owa postać pozostaje otwarte. Mógł to być prawdziwy baylianin ale i mógł też być jakiś awanturnik zbiegły z klasztoru, mogło chodzić o jakiegoś oszusta, jak również o osobę przybywającą z jakąś konkretną a przy tym tajną misją.

W każdym razie wiele pozostaje niejasności, choćby tajemnicza ucieczka poprzez przebicie grubego muru co wydaje się niemozliwe bez pomocy z zewnątrz.

W wyżej wymienionych rękopisach, które po sobie pozostawił Pirowski gdzie oprócz owego paszkwilu zawarte są i inne krótkie teksty, znajdujemy być może wytłumaczenie tej ucieczki. Jest tam bowiem następujący fragment :

Ten, który niesprawiedliwie mnie oskarżył dał mi żelazne narzedzia, abym mógł się uwolnić, lecz dla mnie to nie dosyć ; we właściwym czasie zapłaci on za to własną skóra i to szybko ”

To istotnie mogłoby oznaczać, że ktoś za kulisami całej sprawy - może to właśnie ten denuncjant - w tej ucieczce mu pomógł . Natomiast niestety nie wiemy już tego czy nasz uciekinier dokonał swej zemsty tak jak się odgrażał.

I tak oto wśród wielu pytań bez odpowiedzi pozostaje nam godny uwagi rękopis, który polski więzień zostawił na pożegnanie swym strażnikom.

Na pierwszej z dwóch stron znalezionych w Karolinum znajduje się sam tekst pamfletu, a druga zaś zawiera zbiór najróżniejszych dopisków, fragmentów tekstu. Niektóre z nich odnoszą się do samego paszkwilu, inne nie mają z nim żadnego związku. Jedne z łacińskich wersetów wychwalają jego rodaków (“… Dzielni Polacy, dobrzy rycerze, naród szlachetny, przez wrogów nienawidzony …”) inne z kolei ubolewają nad słabościami czeskiego społeczeństwa (“ …W Czechach nie ma miejsca dla prawdy, sprawiedliwość martwą jest, miłosierdzie zamordowano… ”).

Z takim osądem autora wiaże się też (pomijając fakt o żelaznych narzędziach, które mu dostarczono aby mógł uciec) takie retoryczne pytanie : “ …Czy nie lepiej zmienić powietrze, niż siedzieć w tym waszym przeklętym i brudnym więzieniu ?… ”.

Pierwsza strona rękopisu Dionizego Pirowskiego >
tu kliknij aby zobaczyć tekst łaciński i jego tłumaczenie na polski ...
Zwróćmy jednak uwagę na sam paszkwil. Jest to ciekawa mieszanka obelg rzuconych na Czechów, wśród których sam więzień się obracał w trakcie swych podróży.

Wobec Czechów umiejętnie skrywał on dużą antypatię, lecz potrafił też – i to dowcipnie – ją ujawnić.

Czesi są przede wszystkim głupi, kiepsko udają spryt i szlachetność a tak naprawdę to są prostaccy prowinjusze na dodatek złodziejscy i okrutni. Nazywa ich półżydami i błaznami. Oceny te były spowodowane złością Polaka. Prawdopodobnie użyłby podobnych określeń pod adresem każdego innego narodu, który tak by rozsierdził Pirowskiego jak Czesi.

Byłoby jednak uproszczeniem traktowanie tego tekstu jak zlepek wyzwisk bez ładu i składu. W istocie pamflet zawiera kilka przemyśleń, które świadczą o tym iż ich autor w trakcie swych podróży po Czechach rozglądal się wokół siebie, że wiedział sporo o historii tych ziem i orientował się w realiach królestwa Czech w okresie po bitwie pod Białą Górą.

W swym tekście uchwycił głównie motyw Czech jako uległych wobec niemieckiej dominacji. Któż inny jak nie ów “ gens germanica ” - naród niemiecki - kieruje Czechami według Pirowskiego ? Możemy założyć, że Pirowski pojmował kwestię narodową Czech głównie z punktu widzenia językowego – dlatego też owymi Niemcami musieli być wszyscy, którzy używali tego (niemieckiego) języka a przedewszystkim przedstawiciele klas dominujących.

Niemiecki był na początku XVIII wieku bez wątpienia dominującym językiem urzędowym na ziemiach czeskich co dla naszego podejrzanego bazylianina stanowiło ewidentny dowód dominacji niemieckiej na ziemiach czeskich. Pogląd ten jest wprawdzie opinią cudzoziemca, ale w dużej mierze jest on zbieżny z tym co myśleli na ten temat czescy patrioci okresu baroku, którzy zauważali zagrożenie języka czeskiego ze strony niemieckiego i ciężko było im się pogodzić z podrzędną rolą państwa czeskiego w ramach monarchii habsburskiej. Ciekawym jest jak zdanie Pirowskiego “…Co tylko nakaże (niemiecki naród - przyp. autora) ; dajecie, a jemu niedość – dawajcie Czesi… ” zgodne jest z lamentacją Bohuslava Balbina, który w swej słynnej “ Obronie ” napisał : “ …wiedeński dwór, zwabiony słodkością czeskich pieniędzy, każdego dnia swym nienasyconym gardłem woła : Przynoście, przynoście… ”.

Podporządkowanie Czechów Niemcom jest w paszkwilu jasnym dowodem upadlości tych pierwszych. Pogl¹d ten znajdujemy w oddzielnym fragmencie : “ ...Dziwie sie, że prostaccy Niemcy uciskają was Czechów, ludzi często wzniosłych, ale jednoczesnie się nie dziwię, bo tak na prawde to nie jesteście wzniośli choćby w Pradze jak nic nie robicie a tylko gorzałke pijecie. A gdy tak nad tym wszystkim się zastanawiam to myślę, że chyba ci Niemcy dobrze wam robią, że was tak traktują bo niewiele znaczycie... ”.

utor bardzo negatywnie patrzył na Niemców, a dla Czechow, którzy dają się zniemczać i nie wywalczyli swej wolności ma tylko pogardę. Według Pirowskiego, krótko mowiąc, jeżeli tak kiedyś sławny naród Czeski utracił wolność i daje nad sobą panować czemuś tak prostackiemu jak Niemcy to znak, że jako naród upadł na zupełne dno. A i sami są sobie tego winni bo gdyby stawili opór to nie dali by się zniemczyć. Chodzi tutaj o aluzje do wyniku czeskiego narodowgo powstania.

Te właśnie wady Czechów są zdaniem Polaka, głównym dowodem ich słabości. Są narodem, który wydaje sie być “ czymś ”, coś znaczyć, ale tak naprawde to nim nie jest. Czesi chlubią się dobrym, szlacheckim pochodzeniem, lecz w istocie to tylko ułuda. Będąc winnymi utraty swej niepodległości nie mogą być uznawani za naród wybitny lub wartościowy; co gorzej to znaleźli się na poziomie prostych wieśniaków, których przeznaczeniem jest wieczne poddanie. Stali się poddanymi, a wręcz niewolnikami.

A ich przywary stały się przywarami niewolników - są obojętni i myślą tylko o swoim żołądku.

Z tekstu emanuje wyraźnie świadomość wyzszości przedstawiciela narodu, który w tym samym czasie potrafił dowieść swoim wrogom, że na koniec zawsze potrafi się obronić.

Pirowski, jako obywatel monarchii, najwyrażniej nie potrafił zrozumieć sytuacji jaka istniała w Czechach po bitwie pod Białą Górą, którą spłycił do antynomii Czechów i Niemców. Ścisłe powiązanie Czech z monarchią habsburską, państwa nieczeskiego jezykowo, a co więcej despotycznie rządzonego przez cesarza i króla Leopolda I-go uważał za cieżkie upokorzenie. Fakt, że do czegoś takiego mogło dojść na ziemiach czeskich traktował jako widoczny dowód podrzedności żyjącej tam społeczności.

Ph. Dr. Jiri Mikulec


Jiří Mikulec – ur. 1962 pracuje w Instytucie Historii Czeskiej Akademii Nauk. Jest autorem opracowań i książek dotyczących problemów związanych z historią ziem czeskich i monarchii habsburskiej w XVII i XVIII wieku a szczególnie aspektów socjalnych, religijnych i kulturalnych. (wróć do tekstu)

KONSYSTORZ – dawniej nazwa kurii biskupiej (wróć do tekstu)

W ORYGINALE : Instrumenta dedit mihi ferrea, qui me injuste accusavit, ut me liberare possem, sed tamen hoc mihi non sufficit, debebit mihi tempore oportuno cute propria solvere, et quidem brevium temporum spatio (wróć do tekstu)s

START

MAPY

DOMY

GALERIA

HISTORIA

  DRZEWO

TEKST PO ŁACINIE 

WRÓĆ NA POCZĄTEK STRONY


adresemail.gif (431 octets)